aktualności

Nie ma rzeczy niemożliwych

22.08.2011

 O wrażeniach po II Letnim Festiwalu Muzyki Organowej ‘Pieniny-Kultura-Sacrum’ z jego pomysłodawczynią oraz kierownikiem artystycznym Agnieszką Radwan-Stefańska rozmawia Agnieszka Dyda

Który koncert najbardziej zapadł Pani w pamięć?

Tego lata mieliśmy okazję wysłuchać czterech koncertów w ramach drugiej edycji Festiwalu Muzyki Organowej ‘Pieniny-Kultura-Sacrum’. Każdy w swojej specyfice był inny. Każdy w założeniu programowym i doborze artystów stał się wyjątkowy. Natomiast elementem łączącym je wszystkie była muzyka organowa, której w założeniu poświęcony jest od początku swojego istnienia festiwal. Słuchając poszczególnych koncertów znalazłam coś, co mi się podobało, co mnie zaskoczyło i co na pewno zapamiętam. Chociażby, po raz pierwszy usłyszałam kompozycje Stefana Lindblada, które na organach wykonywał białostocki organista Józef Kotowicz. Ta bardzo ciekawa muzyka szwedzkiego kompozytora nie jest wykonywana często w Polsce. Zachwycił mnie również Ryszard Haba, który czarował muzykę na ksylofonie i wibrafonie. Wytworzył niesamowitą, wręcz mistyczną atmosferę. Czuć było, że muzyka wypełnia całe wnętrze świątyni, a oszołomiony nią słuchacz, boi się chociażby chrząknąć, żeby nie zburzyć tej ponadczasowej chwili, w której się znajduje. Również duet organów z trąbką zabrzmiał w Krościenku bardzo ciekawie, a słynna Suita Jeremiaha Clarke’a z całą pewnością przeniosła słuchaczy w angielskie klimaty wielkich opactw i królewskich uroczystości. Natomiast połączenie klasyki z miejscowym folklorem po raz kolejny dało doskonały efekt i zgromadziło liczną publiczność w krościeńskiej świątyni. Natomiast dla mnie, podwójnie, wielkim wyzwaniem był pierwszy koncert: jako koordynatora całego muzycznego projektu, jak również wykonawcy koncertu inauguracyjnego.




Jak w Pieninach podobało się Artystom, którzy wystąpili na Festiwalu? Jakie wrażenia?

Pieniny, jako region, mają dobrą promocję. Nie trzeba dwa razy mówić, gdzie leży Krościenko n. Dunajcem. Niektórzy wykonawcy byli tu po raz pierwszy, inni, lata temu odwiedzali te okolice. Sądzę, że każdemu na swój sposób zapadnie w pamięci pobyt w Krościenku. Najbardziej chyba naszemu gościowi z Watykanu, który oczarowany Małopolską obiecał, że z całą pewnością wróci tutaj, niekoniecznie „zawodowo”.




Jak podsumowałaby Pani koncerty? Czy rzeczywistość sprostała oczekiwaniom? Innymi słowy, czy wszystko przebiegło zgodnie z zamierzeniami?

Festiwal był przygotowany na tyle wcześnie, by nie zdarzyły się niedociągnięcia. Oczywiście, trudno zawsze przewidzieć przypadki losowe, typu choroba artysty, czy też wielka burza z wyłączeniem prądu, a tym samym uniemożliwienie grania na organach. Na szczęście i w tym roku nic takiego nie miało miejsca. Artyści dopisali, pogoda w większości weekendów również. Dzięki dobrej promocji festiwalu mogliśmy gościć słuchaczy nie tylko z Krościenka i okolicy, ale przede wszystkim turystów i miłośników muzyki klasycznej licznie odwiedzających Pieniny w miesiącach letnich. Publiczność entuzjastycznie przyjmowała artystów oraz muzykę, każdorazowo licznie wypełniając wnętrze świątyni. Koncerty festiwalowe stały się jedyną alternatywą spędzenia wolnego czasu z muzyką klasyczną w Krościenku. Z całą pewnością zapełniły kulturalną lukę, jaka tutaj pod tym względem niestety wciąż istnieje. Koncerty były na wysokim poziomie. Tegoroczny festiwal był więc wydarzeniem, którego z całą pewnością nie można się powstydzić.




Jak publiczność, słuchacze odebrali Festiwal?




Ze względu na rozłożenie w czasie koncertów festiwalowych (festiwal trwał przez 4 kolejne niedziele od 24 lipca), rotacja publiczności była bardzo duża. Niemniej jednak wśród słuchaczy, podczas każdego z koncertów byli obecni również tzw. stali bywalcy. Sądzę, iż jest to dowód na to, że każdy kolejny koncert zachęcał do wysłuchania następnego. Dlatego też wracali, często przyprowadzając kolejne osoby. Trudno mi wypowiadać się w imieniu ponad 1000 osób, które wysłuchało w sumie czterech koncertów. Nie chciałabym tu również wyrażać samych „ochów” i „achów”, bowiem każdy subiektywnie oceniał, czy mu się podobało, czy też nie. Jedno jest pewne: skoro frekwencja na każdym z koncertów była wysoka, coś musiało słuchacza zainspirować i przyprowadzić do krościeńskiej świątyni...







Festiwalowi towarzyszył szczytny cel. Czy może Pani zdradzić ile pieniędzy udało się zebrać na rzecz budowy nowej ochronki?




Ponieważ materiały promujące festiwal były do uzyskania za darmo, wstęp na koncerty natomiast wolny, postanowiliśmy z organizatorem (krakowskim Stowarzyszeniem Menedżerów i Organizatorów Kultury SMOK) wesprzeć małym gestem inicjatywę tutejszej parafii, jaką jest budowa nowej ochronki dla dzieci. Każdy przysłowiowy grosz stanowi pomoc, a akcje tego typu są często trudne do zorganizowania. Tak więc po koncertach można było złożyć datek na ten szczytny cel. Udało nam się zebrać kwotę 1767 złotych. Mam nadzieję, iż mimo skromnej sumy przy tak wielkiej inwestycji, na pewno w jakimś stopniu ją zasili i wesprze.




Czy może Pani zdradzić jakie są plany na przyszły rok? Czy już coś wiadomo?




Pewne jest jedno: chciałabym utrzymać festiwal w Krościenku. Jest tu ogromne zapotrzebowanie na kulturę, na muzykę klasyczną. Nie ulega wątpliwości, że warto pomysł kontynuować, ponieważ jest bardzo duża grupa odbiorców-słuchaczy, którzy tak entuzjastycznie przyjmowali każdy z festiwalowych koncertów. Poza tym Krościenko jest pięknym miejscem, które przyciąga również artystów. Ponieważ rok temu zakorzeniona została tutaj muzyka organowa mam nadzieję, że z czasem będzie mogła kwitnąć w pełni na kulturalnej mapie Polski. Ale żeby móc organizować kolejne edycje festiwalu potrzeba nie tylko własnych chęci, samodyscypliny i zaangażowania. Potrzeba przede wszystkim ludzi, partnerów, którzy rozumieją kulturę, promocję i są przede wszystkim zainteresowani współpracą. W tym roku Festiwal mógł po raz drugi zaistnieć dzięki życzliwej współpracy z proboszczem krościeńskiej świątyni, księdzem Stanisławem Tumidajem. Dzięki współpracy z partnerami festiwalu: Spółką PKS Nowy Targ, Małopolską Organizacją Turystyczną, Instytutem Włoskim w Krakowie, krakowską drukarnią VeraPrint, Stowarzyszeniem Flisaków Pienińskich oraz Cukiernią Piotrowscy z Krościenka n. Dunajcem mogliśmy wysłuchać zaplanowanych koncertów. Wsparcia finansowego festiwalowi udzielił również pan poseł Andrzej Gut-Mostowy. Jednak to nie wszystkie osoby, które w tym roku przyczyniły się do powodzenia tego wydarzenia. Nieoceniona zostaje pomoc przy strojeniu organów przez firmę organmistrzowską pana Mariana Tetlaka, współpraca z Siostrami Służebniczkami z Krościenka n.D, które gościły artystę z Zabrza, jak również z Pensjonatem u Gerwazego, dzięki którego gościnności wielu muzyków zapamięta pobyt w Pieninach. Wśród osób zaangażowanych w promocję Festiwalu byli liczni redaktorzy reprezentujący poszczególne media, którzy skrupulatnie pisali o festiwalowych koncertach przez cały czas ich trwania oraz wiele życzliwych ludzi tu, na miejscu, którzy pomagali mi chociażby w składaniu materiałów promocyjnych, czy też rozwieszaniu afiszy. Mam nadzieję, iż w przyszłych latach osób wspierających kulturę nie zabraknie, a tym samym Festiwal Muzyki Organowej ‘Pieniny-Kultura-Sacrum’ będzie mógł z powodzeniem się rozwijać na tym terenie.

Jak zwykł mawiać Henry Ford: “Patrząc zawsze przed siebie, myśląc o tym, jak zrobić jeszcze więcej, osiągniesz stan umysłu, w którym nie ma rzeczy niemożliwych.
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 28 03.2024
  • 29 03.2024
reklama
dołącz do nas