aktualności

W Szczawnicy nie ma już tradycyjnego rolnictwa. Wystawa w "Domu nad Zdrojami"

24.10.2013

SZCZAWNICA. W Galerii Pijalni „Domu nad Zdrojami” odbył się wernisaż wystawy zatytułowanej "W polu i zagrodzie. Tradycyjne rolnictwo w Pieninach" - przygotowanej przez Muzeum Pienińskie im. J. Szalaya we współpracy z rodziną Mańkowskich i Grupą Thermaleo& Uzdrowisko Szczawnica.

Scenariusz wystawy przygotowała i wernisaż poprowadziła Barbara Węglarz - kustosz Muzeum Pienińskiego. Na naszych oczach następują gwałtowne zmiany w rolnictwie. To, co przed jeszcze 30 laty można było zobaczyć i obserwować, dziś w wielu przypadkach już nie istnieje. W Pieninach największe zmiany i odejście od tradycyjnego rolnictwa zaszły w Szczawnicy. Praktycznie już nie ma tu gospodarstw. Pola zarosły krzakami, jedynie przy przydomowych ogrodach uprawiane są małe poletka warzywne. I to wszystko. Koń, niegdyś podpora gospodarstwa, dziś jest wykorzystywany tylko do wożenia dorożkami gości zdrojowych i turystów. Rolnictwo, to tradycyjne, choć już z użyciem maszyn zachowało się w Sromowcach.

Kustosz ciekawie i z wielką znajomością tematu opowiedziała o tradycyjnym rolnictwie górali pienińskich, którzy przez wieki uprawiali role na często trudno dostępnych miejscach gdzieś wysoko w górach lub śródleśnych łąkach.

- Tradycyjne rolnictwo w Pieninach oparte było na niwowym układzie pól, z trójpolowym systemem uprawy. Pola obsiewano owsem, jęczmieniem i żytem, a z roślin przemysłowych lnem, obsadzano je ziemniakami i niewielkimi ilościami karpieli (brukiew), kapusty, bobu, grochu, fasoli, sporadycznie innymi warzywami. Każde gospodarstwo było samowystarczalne, produkowało tylko na własne potrzeby, a i często nie wystarczało na cały rok – opowiadała kustosz.
Kto chciałby bliżej poznać ciężką pracę górali pienińskich, niech sięgnie po lekturę powieści „Orka na ugorze” Jana Wiktora. Współcześnie mało kto już wierzy, że praca na roli mogła tak wyglądać, jak opisuje autor. Może i są w niej przejaskrawienia, ale obraz jaki rysuje daje wyobrażenie o wielkim trudzie i znoju ludzi gór w zmaganiu się z wieloma trudnościami w codziennym życiu.

Kamienista ziemia, niekorzystne nachylenie stoków, krótki okres wegetacji wymagały ciężkiej pracy, z którą szybko trzeba było się uporać po późnej wiośnie, najczęściej obfitującej w opady w lecie i wczesnej zimie.

- Długo utrzymywała się tu orka wołami, później krowami: z narzędzi w powszechnym użytku były drewniane pługi i także brony, zboże młócono cepami, a ziarno mielono w żarnach, które były w każdej gazdówce – objaśniała kustosz.
Na wystawie zgromadzono liczne narzędzia rolnicze, którymi posługiwali się w pracy na roli i gospodarstwie górale. Z bliższych pół siano zwożono bezpośrednio do szopy przy gospodarstwie, natomiast to zebrane z łąk śródleśnych i z wysoko położonych hal gromadzono w górskich szopach i zwożono je zimą na saniach. Było łatwiej.

W długie zimowe wieczory obrabiano len, przędło się wełnę owczą i planowało orkę i siew na następny rok. Czas płynął wolno, śpiewano i opowiadano sobie baje i baśni o boginkach w Dunajcu i wymyślnych historiach, które obrastały w legendy zachowane do dziś.

- Malowniczo wyglądające na polach kopki z sianem, niegdyś powszechnie kojarzące się z krajobrazem pienińskim, były owocem intensywnej letniej pracy w górach, w której uczestniczyły całe rodziny. Siano wielokrotnie przerzucano grabiami i suszono na ostrewkach. Od ilości zgromadzonego siana zależał dobrobyt gazdy do następnego sianokosu w przyszłym roku. Jeśli zbiór był marny trzeba było na zimę zredukować ilość trzymanych zwierząt – mówiła kustosz.

Tekst i zdjęcia Stanisław Zachwieja
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 03 06.2024
  • 30 06.2024
  • 30 06.2024
reklama
dołącz do nas